RSS

MÓJ 7 TYDZIEŃ

W czwartek miałam pierwszą wizytę u lekarza. Pani doktor zbadała mnie całą, zważyła (4780 gram) i zaordynowała szczepienie - tak między nami, średnio przyjemne. No i mogę zapomnieć o rzeczach, które miałam sobie kupić za becikowe - no kto to widział te ceny...


W piątek tata pojechał na dyżur, a my z mamą i babcią Helą wypuściłyśmy się na miasto. Pojechałyśmy również do cioci Laury, która znowu zrobiła mamie królika na obiad. Ciocia kupiła mi lalkę, która wdaje jakieś dziwne dźwięki i coś gada - tylko dlaczego ma taki wielki brzuch i wygląda jak napity pająk?

W sobotę mieliśmy gości - przyjechali do nas Ewa, Krzyś z małą Martą i Alą. Wzbudziłam chyba wielkie zainteresowanie, bo dziewczynki chciały mnie cały czas przytulać i dotykać. Mam wrażenie, że rodzice trochę się przerazili, ile uwagi wymagają takie małe dzieci. A oni myśleli, że teraz nie mają chwili czasu dla siebie:)

W niedzielę pojechaliśmy sobie do Ikei - na szczęście rodzice szybko zrobili zakupy, bo jak na mój gust trochę tam było za tłoczno.

We wtorek babcia Hela pojechała już do domu, i zostaliśmy sami we trójkę.
Tata w środę jechał na dyżur, więc trzeba się było porządnie umyć:)


W środę skończyłam 7 tygodni. Z tej okazji udało mi się przewrócić z brzuszka na plecki - a może to był czysty przypadek...

Jedno nie ulega wątpliwości, robię się coraz bardziej podobna do mamy - no sami popatrzcie...

to mama jak była mała

a to ja

No dobra, żeby nie było - do taty na pewno też jestem trochę podobna:)

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

bath time is my favorite time with my granddaughters I lick their little p---y's clean

Prześlij komentarz