Po powrocie z wakacji, w środę, pojechaliśmy do lekarza. Troszkę się przeziębiłam, a poza tym rodzice dyskutowali z panią doktor na temat mojej alergii. Okazało się, że mam alergię na kukurydzę i chyba powinniśmy zmienić mleko na inne. Zobaczymy co z tego wyniknie...
W najbliższą niedzielę przyjmę Chrzest Święty, więc rodzice są troszkę zabiegani... Ale podobno wszystko jest już prawie domknięte na ostatni guzik.
Przyjechała już babcia Hela, która zostanie u nas na dłużej. Mama wraca od następnego tygodnia do pracy i będę zostawała z babcią w domu. Chyba nie będzie tak źle, co?
W niedzielę przed mszą przyjechały ciotki, kuzynki i w domu zrobił się babiniec:) Część z nich się malowała, część ubierała a ja jak zwykle dobrze się bawiłam... Ciocia Laura przyniosła aparat i zrobiła mi parę fotek...
W końcu mama stwierdziła, że czas się powoli zbierać i trzeba mnie w końcu ubrać...
Niech będzie - przy ubieraniu też jest wesoło...
No i jak się prezentuję? Mi tam się podoba...
Przed kościołem dostaliśmy karteczkę z moim imieniem - co by ksiądz się nie pomylił i nie ochrzcił mnie innym imieniem:)
Moja żółta łapa zawsze jest obecna w najważniejszych momentach mojego życia - i tutaj jej nie mogło zabraknąć:)
Jedną z bardziej ciekawych rzeczy jakie zobaczyłam w kościele - była świeca. Kompletnie nie rozumiem dlaczego nie pozwolili mi jej spróbować...?
Po mszy zrobiłam sobie kilka zdjęć:
z Chrzestnymi: ciocią Laurą i wujkiem Maćkiem
z dziadkami...
z rodzicami...
i ze wszystkimi gośćmi, którzy przybyli na mój Chrzest.
Dnia 28.08. 2011 przyjęłam Chrzest Święty, na którym przyjęłam imiona Nina Anna. Wszystkim obecnym bardzo dziękuję za to, że uczestniczyli ze mną w tej uroczystości.:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz