RSS

MÓJ 14 TYDZIEŃ

O mało nie zapomniałam - wczoraj wieczorem byłam z rodzicami na rehabilitacji. Pani obejrzała mnie i stwierdziła, że nie jest ze mną tak źle. Pokazała rodzicom trochę ćwiczeń, które mogą ze mną robić w domu i jak mają mnie nosić.

Mama wzięła sobie rady do serca i teraz codziennie ćwiczymy... Jak widać są już pewne postępy - potrafię już złapać dwiema rączkami zabawki. Co prawda często mi jeszcze te zabawki wypadają z rąk, ale to jest do nadrobienia:)


W piątek wieczorem pojechaliśmy do Szyszkowej na Święta. Rodzice bali się, że nie wytrzymam całej podróży w samochodzie... Zupełnie nie rozumiem ich obaw - ja tylko krzyczę w samochodzie, jak stoimy w korku lub na światłach. Przecież po to wsiadam do samochodu, żeby jechać a nie stać:)

Święta były całkiem udane - dużo dobrego jedzenia - przynajmniej tak słyszałam. No niestety mi pozostaje na razie jeść Nutramigen i pić herbatkę koperkową. Słyszałam, że na Święta wszyscy dużo jedzą -więc ja też sobie pofolgowałam. W nocy z soboty na niedzielę wstawałam kilka razy na jedzenie. Mama dziwiła się co jest grane - dopiero później tato przyznał się, że chciał mnie trochę oszukać i rozcieńczał mi jedzenie... - chyba chciał mnie odchudzić:)


Zaraz po Świętach poszłyśmy z mamą jeszcze raz na rehabilitację, tym razem do Pani Tatiany. Stwierdziła, że trzeba koniecznie popracować nad moją asymetrią i powzmacniać mi mięśnie brzuszka. Powiedziała jednak, że ładnie utrzymuję kontakt wzrokowy, trzymam główkę i stabilnie leżę na brzuszku. Ha, zatem ćwiczenia w domu dają pierwsze rezultaty:)

0 komentarze:

Prześlij komentarz