RSS

MÓJ 44 i 45 TYDZIEŃ

Muszę się pochwalić, że umiem już sporo rzeczy - potrafię pokazać gdzie jest oko, nos, ucho. Wszyscy się śmieją, że trochę bolesne to pokazywanie, szczególnie gdy próbuję "zdjąć" tacie ucho z głowy lub trafię palcem do środka nosa.
Rozpoznaję i potrafię wskazać w książeczkach różne zwierzątka, takie jak: kotek, piesek, żaba, kaczka...
Rano oglądamy z babcią muzyczną listę przebojów. Najbardziej podobają mi się piosenki - kaczuchy i Schanppi, przy których tańczę sobie trzymając się szczebelków. Tata śmieje się, że to wygląda jak taniec dzikusów i prawie codziennie musi dokręcać śruby w kojcu.
Udaje mi się też już powolutku chodzić wzdłuż mebli, oczywiście najlepiej z czymś w ręce - mogą to być nawet spodnie:)
Mama z babcią ćwiczą pilates i śmieją się, że czasami moje pozy są jakbym to ja chodziła na zajęcia...
Ale takie ćwiczenia to nie dla mnie. Nuda, ja tam wolę się powygłupiać, poskakać, pobiegać, pokrzyczeć. Chyba jest nawet na to określenie - łobuzowanie? czy jakoś tak, hehe...

Pod koniec listopada pojechaliśmy na weekend do Szyszkowej. Mama z tatą odwiedzili ciocię Magdę, która niedawno urodziła Zosię (no - będzie się z kim bawić, jak wrócą do Wrocławia). Ciocia Iwona z wujkiem Sebastianem zrobili niezłą rewolucję w domu. Już nie ma tego zagraconego pokoju, w którym się bawiłam jak przyjeżdżałam na wakacjach. Za to jest elegancki kominek i dużo miejsca do biegania.
Rodzicom to chyba już Święta się marzą...

A właśnie w tą sobotę idziemy po paczkę do Mikołaja. Opowiem Wam później jak było...

0 komentarze:

Prześlij komentarz