Ostatnio pojechałam z mamą i ciocią na zakupy. Chodziłyśmy po sklepie, to znaczy ja jechałam w wózku (pierwszy raz:) i najbardziej podobała mi się alejka z zabawkami...
Coraz częściej próbuję innych pozycji niż leżąca. Jak na razie udaje mi się podnieść na rączkach i unieść pupę do góry:) Udaje mi się też wstać na nóżki jak ktoś próbuje mnie posadzić z leżenia.
Udaje mi się też czasami wypowiadać zgłoski. Niestety nikt mnie nie rozumie...
MÓJ 25 TYDZIEŃ
Autor:
Mama
on środa, 13 lipca 2011
/
Comments: (0)
W tym tygodniu zaczęłam przekładać rzeczy z jednej rączki do drugiej - to wcale nie jest takie trudne:)
A to moja ulubiona pozycja ostatnio - w końcu potrafię już złapać dwie nóżki na raz..
Mama posadziła mnie pierwszy raz w krzesełku do karmienia i dała chrupki kukurydziane do jedzenia. Fajnie się wciera je we włosy. Trochę później się kleją - ale to już nie mój problem:)
Coraz lepiej idzie mi z chodzeniem do tyłu. Zaczyna brakować kocyka - muszę powiedzieć rodzicom, żeby kupili dywan...
Od niedawna zaczęłam kąpać się z mamą w wannie - to dużo przyjemniejsze niż moja mała wanienka. Tutaj można się położyć na brzuszku i pobawić zabawkami. Na razie rodzice nalewają mi mało wody, bo zdarza mi się ją podpijać:)
Włosy już mi tak urosły, że mama zaczęła mi robić kucyka. Chyba mi w nim do twarzy...
Przy jedzeniu robię trochę bałaganu, więc mama rozbiera mnie do pampersa - a po jedzeniu idziemy się myć...
A to moja ulubiona pozycja ostatnio - w końcu potrafię już złapać dwie nóżki na raz..
Mama posadziła mnie pierwszy raz w krzesełku do karmienia i dała chrupki kukurydziane do jedzenia. Fajnie się wciera je we włosy. Trochę później się kleją - ale to już nie mój problem:)
Coraz lepiej idzie mi z chodzeniem do tyłu. Zaczyna brakować kocyka - muszę powiedzieć rodzicom, żeby kupili dywan...
Od niedawna zaczęłam kąpać się z mamą w wannie - to dużo przyjemniejsze niż moja mała wanienka. Tutaj można się położyć na brzuszku i pobawić zabawkami. Na razie rodzice nalewają mi mało wody, bo zdarza mi się ją podpijać:)
Włosy już mi tak urosły, że mama zaczęła mi robić kucyka. Chyba mi w nim do twarzy...
Przy jedzeniu robię trochę bałaganu, więc mama rozbiera mnie do pampersa - a po jedzeniu idziemy się myć...
MÓJ 24 TYDZIEŃ
Autor:
Mama
on środa, 6 lipca 2011
/
Comments: (0)
Wróciłyśmy z Szyszkowej. Mamie skończył się urlop macierzyński. Na szczęście wzięła sobie jeszcze dwa miesiące urlopu wypoczynkowego - i dobrze - przynajmniej jeszcze ze mną trochę pobędzie w domu.
W sierpniu mamy jechać na wakacje do Czech, więc rodzice stwierdzili, że trzeba mi wyrobić dowód...
Pojechaliśmy zatem do fotografa - no i proszę - profesjonalna robota.
Tylko to atelier jakieś dziwne:)
Ale asystenci fotografa - tata, wujek Janusz i wujek Wiedźmin dali radę:)
Ciocia Laura zawsze ma zwariowane pomysły... Ale w tym kapeluszu chyba całkiem mi do twarzy?
W piątek przyjechały do nas babcia Hela i Monika, bo wieczorem mama z tatą pojechali do Opola na mecz siatkówki (taty koledzy z pracy grali zacięcie, ale niestety przegrali z urologami).
A w sobotę tata zabrał mnie do prababci Lusi na Imieniny. Zrobił mi przy okazji parę fotek z ciocią Lilą, z prababcią i z dziadkami:)
Dziadek to nawet trochę porapował ze mną:)
W sierpniu mamy jechać na wakacje do Czech, więc rodzice stwierdzili, że trzeba mi wyrobić dowód...
Pojechaliśmy zatem do fotografa - no i proszę - profesjonalna robota.
Tylko to atelier jakieś dziwne:)
Ale asystenci fotografa - tata, wujek Janusz i wujek Wiedźmin dali radę:)
Ciocia Laura zawsze ma zwariowane pomysły... Ale w tym kapeluszu chyba całkiem mi do twarzy?
W piątek przyjechały do nas babcia Hela i Monika, bo wieczorem mama z tatą pojechali do Opola na mecz siatkówki (taty koledzy z pracy grali zacięcie, ale niestety przegrali z urologami).
A w sobotę tata zabrał mnie do prababci Lusi na Imieniny. Zrobił mi przy okazji parę fotek z ciocią Lilą, z prababcią i z dziadkami:)
Dziadek to nawet trochę porapował ze mną:)