RSS

MÓJ 3 TYDZIEŃ

Tata odebrał mój akt urodzenia. Zatem od dzisiaj (3.02) już oficjalnie nazywam się Nina Anna.
Jednak już zdążyłam zauważyć, że co chwilę każdy inaczej mnie nazywa - z tych bardziej interesujących to:
Ninutek i Ninja (to chyba od mojego imienia),
Dzięcioł lub Dziobak (to od sposobu jedzenia),
Disco Robaczek (właśnie dlaczego???),
Ryba (przecież jestem zodiakalnym Koziorożcem),
czy Mistrz Yoda (i jak tu włączyć ten świetlny miecz)
Wieczorem odwiedzili nas wujek Maciek z ciocią Mają. Spodobałam im się. Starałam się być grzeczna - nie ma co ich straszyć - w końcu niedługo też będą mieli takiego szkraba:) Ja już wiem, że to będzie ... ,ale na razie Wam nie powiem - dowiecie się na wakacjach.

W piątek było kolejne ważenie - i tu udało mi się rodziców zaskoczyć...
Powtarzali ważenie kilka razy, bo nie wierzyli, że w tydzień przybrałam 390 gram - no cóż, ma się ten apetyt na życie:)
Wieczorem przyszła do nas Pani położna, żeby mnie obejrzeć - rodzice mieli pełno wątpliwości - oczywiście bezpodstawnych - przecież jestem zdrowa jak ryba...

W sobotę nareszcie poszliśmy na spacer, trochę wiało, ale było bardzo miło i orzeźwiająco.

W niedzielę cały dzień spędziłam sama z rodzicami, bo babcia Hela "dostała" dzień wolny:)
Jak to!? Dzień wolny - ode mnie... Nie rozumiem... :)

Ale już w poniedziałek rano poszłyśmy w trójkę (mama, babcia i ja) na długi spacer.
We wtorek przyszła paczką huśtawka, którą tata niedawno zamówił. Nie powiem, całkiem fajowo się w tym leży - mięciutko, przytulnie i jeszcze samo się kołysze.

W środę skończyłam 3 tygodnie - rosnę jak na drożdżach - prawda?
Jak za dawnych lat... zaczynam poznawanie świata w wersji czarno-białej.
Kolor włosów - całkiem jak mama, zakola całkiem jak tata... Ooo!!!

1 komentarze:

kicia pisze...

Bardzo fajna narracja, Nino :)

Prześlij komentarz