Jednak już zdążyłam zauważyć, że co chwilę każdy inaczej mnie nazywa - z tych bardziej interesujących to:
Ninutek i Ninja (to chyba od mojego imienia),
Dzięcioł lub Dziobak (to od sposobu jedzenia),
Disco Robaczek (właśnie dlaczego???),
Ryba (przecież jestem zodiakalnym Koziorożcem),
czy Mistrz Yoda (i jak tu włączyć ten świetlny miecz)

W piątek było kolejne ważenie - i tu udało mi się rodziców zaskoczyć...
Powtarzali ważenie kilka razy, bo nie wierzyli, że w tydzień przybrałam 390 gram - no cóż, ma się ten apetyt na życie:)
Wieczorem przyszła do nas Pani położna, żeby mnie obejrzeć - rodzice mieli pełno wątpliwości - oczywiście bezpodstawnych - przecież jestem zdrowa jak ryba...
W sobotę nareszcie poszliśmy na spacer, trochę wiało, ale było bardzo miło i orzeźwiająco.


Jak to!? Dzień wolny - ode mnie... Nie rozumiem... :)
We wtorek przyszła paczką huśtawka, którą tata niedawno zamówił. Nie powiem, całkiem fajowo się w tym leży - mięciutko, przytulnie i jeszcze samo się kołysze.



1 komentarze:
Bardzo fajna narracja, Nino :)
Prześlij komentarz